Jego rozwiązania techniczne są przełomowe, a dizajn ponadczasowy. Zrewolucjonizował transport miejski w niemieckim Bielefeld, a później wsparł rozwój komunikacji miejskiej w Łodzi – Olaf Duczmal wymienia zalety pozyskanego zabytkowego pojazdu jednym tchem. I podkreśla, że to pierwszy masowo produkowany tramwaj wykorzystujący napędy tyrystorowe Brown Boveri. Firma ABB postanowiła wesprzeć działania fascynatów i pomóc w renowacji zabytkowego pojazdu.
Kiedy cztery ostatnie sztuki tramwaju M8C niemieckiej produkcji z początku lat 80. XX wieku zostały wycofane z eksploatacji w niemieckim Bielefeld, tamtejsi miłośnicy historycznych pojazdów szynowych zacierali ręce. Szykowała się nie lada gratka, by odrestaurować jeden z przełomowych techniczne pojazdów. Rzeczywistość szybko jednak sprowadziła miłośników starych tramwajów na ziemię. Już po fakcie dowiedzieli się bowiem, że wszystkie pojazdy zostały sprzedane i trafią do Łodzi
Sprawą zajmowały się nawet lokalne gazety, jednak niemiecki przewoźnik nie zmienił zdania. Szczęściem w nieszczęściu okazało się, że w Polsce też można znaleźć osoby zainfekowane bakcylem fascynacji historią techniki, a w szczególności transportu szynowego. Sprawą "uratowania" tramwaju M8C zajął się Olaf Duczmal.
Napędy tyrystorowe BBC
– To jest bardzo unikatowy pojazd, pierwszy na świecie, wąskotorowy wagon szynowy, który umożliwia wsiadanie z trzech poziomów – bezpośrednio z ziemi, z niskiego peronu i wysokiego peronu kolejowego. Pozwalają na to wysuwane stopnie. Takie rozwiązanie wykorzystywano tylko w Bielefeld i Essen – pana Olafa nie trzeba szczególnie namawiać na rozmowę o tramwaju, wie o nim wszystko i chętnie się tą wiedzą dzieli.
– Z tego względu częściej jest klasyfikowany jako lekka kolej miejska niż klasyczny tramwaj – dodaje. Produkowane na początku lat 80. XX wieku przez firmę Düwag pojazdy po raz pierwszy wykorzystywały na masową skalę napędy tyrystorowe Brown Boveri Company, koncernu energetycznego, który stał się współzałożycielem firmy ABB. Między innymi dzięki temu pojazd był w wstanie osiągać prędkość 90 km/h.
Poza tym, wyposażony został w zaawansowany system pneumatyczny, który odpowiadał za wysuwanie stopni przy drzwiach, a także składanie lusterek, co było w tamtych czasach ewenementem na skalę światową. Był to też pierwszy w Niemczech pojazd niskopodłogowy komunikacji miejskiej, choć taką właściwość zyskiwał tylko w przypadku wysokich peronów kolejowych. Wyposażony został także – co było wówczas zupełnie niespotykane – w termostat regulujący temperaturę we wnętrzu pojazdu. Poza tym miał niemal prototypowe hamulce rekuperacyjne, zwracające część energii do sieci, podwójne fotokomórki przy każdych drzwiach oraz napędy tandemowe, opatentowane przez producenta, które zakładały, że jeden silnik BBC napędzał dwie osie jednocześnie. – Eksperci i inżynierowie są zgodni, że jest to przykład solidnego, dobrze zaprojektowanego i wykonanego pojazdu, który rozwiązaniami technicznymi wyprzedzał swoją epokę i wyznaczał zupełnie nowe standardy. Poza tym, to pojazd z "duszą", zupełnie tak, jak nasze stare poczciwe autobusy "ogórki" – dodaje pan Olaf.
Pierwsza taka sytuacja na świecie
Na podstawie długofalowej umowy, od kilku lat wycofywane z eksploatacji w Bielefeld tramwaje produkcji Düwag trafiały do Łodzi, gdzie po gruntownej modernizacji wypierały z szyn przestarzałe, mało komfortowe, wysokopodłogowe tramwaje 805NA.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Łodzi wykorzystywało ramę pojazdu i wózki, tworząc praktycznie nowy tramwaj. W ten sposób zmodernizowano już 14 składów, które unowocześniły łódzki tabor. Niedawno do warsztatów trafiły ostatnie cztery egzemplarze... – Wówczas klub miłośników komunikacji szynowej z Bielefeld zwrócił się do mnie z prośbą, by spróbować uratować jeden z tych pojazdów, bo oni nie są w stanie nic już zrobić. Kolejne pojazdy były już innej konstrukcji, miały skromniejsze wyposażenie i inne napędy – tłumaczy Olaf Duczmal. – Skontaktowaliśmy się z łódzkim przewoźnikiem, wiedząc, że jest to firma bardzo otwarta na tego typu inicjatywy historyczne. Ku wielkiej radości szybko doszliśmy do porozumienia, choć warunki współpracy nie były łatwe. Spółka – nie chcą ponosić strat finansowych – zaproponowała miłośnikom starych pojazdów, by w zamian kupili w Niemczech inny skład z kolejnej serii Düwag.
Tu swoje zadanie wykonali bezbłędnie członkowie miłośników starych tramwajów w Bielefeld. Szybko "zorganizowali" kolejny pojazd wycofywany z eksploatacji i przygotowali jego transport do Łodzi. To była chyba pierwsza taka sytuacja na świecie, że pasjonaci sprowadzają z zagranicy pełnowartościowy wagon tramwajowy, żeby wymienić go u przewoźnika na egzemplarz historyczny. Kwestią otwartą pozostały jedynie fundusze.
Napędy BBC wciąż są niezawodne
– Czasu, nerwów i zabiegów wymagało to sporo, ale mamy już zabezpieczone środki na całą operację – mówi z dumą pan Olaf. – Na ratunek zabytkowego pojazdu potrzebowaliśmy 81 tys. zł, i taką kwotę mamy zapewnioną. Główny sponsorem całej operacji jest Kujawskie Muzeum Oręża, Nauki i Techniki w Redczu Krukowym na Kujawach. To miejsce pracy Olafa Duczmala. Ta prywatna instytucja bardzo chętnie uczestniczy w podobnych inicjatywach, a w swoich zbiorach ma wiele unikatowych, odrestaurowanych pojazdów. Sporą część budżetu zorganizowali Niemcy, 10 tys. złotych dorzuciło inne prywatne muzeum motoryzacji w Zgierzu. Ważnym sponsorem została również firma ABB.
– Uczestnictwo w tym projekcie to dla nas duża przyjemność z wielu względów – przyznaje Anna Czyż, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej ABB. – Firma ABB od początku związana jest z Łodzią, w której tramwaje mają ponad 100-letnią historię i są nieodłącznym elementem tkanki miasta. Poza tym, jesteśmy dumni z tego, że po prawie pół wieku napędy BBC wciąż są niezawodne, a zastosowane rozwiązania nie tylko przeszły do historii, ale wręcz wyznaczyły nowe standardy w pojazdach komunikacji miejskiej. I kolejna rzecz – która z naszego punktu widzenia jest równie ważna – chcemy promować komunikację miejską, szczególnie niskoemisyjną, bo to pozwala ograniczać nasz negatywny wpływ na środowisko.
Podróż o własnych siłach
Docelowo, zabytkowy tramwaj ma być w pełni sprawny i jeździć po łódzkim torowisku. Oczywiście nie będzie wykonywał regularnych kursów, ale miłośnicy starych pojazdów szynowych, a także MPK, mają nadzieję, że stanie się wizytówką przewoźnika i dobrym narzędziem promocji. Na ten moment trzeba jednak poczekać. Według Olafa Duczmala plany renowacji zakładają, że tramwaj wyjedzie "na miasto" w ciągu 8 lat. Czy to dużo? – Nie – odpowiada krótko organizator całego projektu. – Dla przykładu Klub Miłośników Starych Tramwajów w Łodzi remontuje inny pojazd już od 12 lat. Taki harmonogram wynika przede wszystkim z tego, że na wszystko trzeba zebrać pieniądze, a zdecydowaną większość prac wykonują wolontariusze w ramach swojego wolnego czasu. Warto podkreślić, że nie wszyscy są z Łodzi, co również wiąże się z dojazdami. Dlatego w pierwszej kolejności skład będzie odrestaurowany "wizualnie". Wnętrze zostanie wyremontowane, uzupełnione będą braki w wyposażeniu oraz detale. Na szczęście wiele części i elementów obiecało łódzkie MPK z trzech pozostałych pojazdów, które już są w trakcie modernizacji. Nieco później organizowane będą dodatkowe środki na przystosowanie systemu zasilania i napędów do warunków łódzkiej trakcji, by pojazd mógł bez problemu podróżować o własnych siłach. Dzięki takiej kolejności prac, już za kilka lat zabytkowy pojazd będzie mógł uświetniać festyny związane z komunikacją miejską i cieszyć oczy zwiedzających. Na razie cieszy fascynatów, że udało się zachować kolejny zabytkowy pojazd.
tekst: Sławomir Dolecki, zdjęcia: Olaf Duczmal